5 września 2010

Kimże jest Rydzyk? Albo kim jest Dziwisz?

Tysiące uczniaków pierwszego września pomaszerowało na rozpoczęcie roku, mnie rano buty zaprowadziły do pobliskiego kościoła na praskim Gocławiu - to już taka mała świecka tradycja przed egzaminami, a tak się złożyło, że miałem jedną bitwę do stoczenia w kampanii wrześniowej. Ktoś powie: "jak trwoga to do Boga" - trochę pewnie tak, choć nie staram się wypinać na Boga na co dzień, ale myślę, że przede wszystkim dlatego, że lubię sprawdzać siebie w tych dniach: czy mimo oczywistego skupienia na nauce, steku faktów i fakcików zgromadzonych w mózgu potrafię skierować tę napęczniałą głowę wyżej i poprosić Boga o to, żebym się nie zestresował, żebym mógł napisać choć to, czego się uczyłem. Zdarza się pewnie czasami, że ta wizyta w kościele jest bardziej ciałem niż duchem, ale staram się hartować. Ok, i po to wpis? Nie, nie. Na tej mszy w dzień powszedni czytany był fragment Listu św. Pawła do Koryntian (3, 1-9): 


Nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jak do niemowląt w Chrystusie. Mleko wam dawałem, a nie pokarm stały, boście byli nie-mocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni. Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku? Skoro jeden mówi: „Ja jestem Pawła”, a drugi: „Ja jestem Apollona”, to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. Ten, który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę. My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą.
 
Pomyślałem sobie, że to fragment, przed którym powinno widnieć drukowanymi literami: WYPRODUKOWANO DLA "DYWAGACJE O POLSKIM KOŚCIELE KATOLICKIM S.A.". 

Ciągle przecież jesteśmy cieleśni, skupieni na naszej najmojszej racji, tłukąc się wzajemnie po głowie zamiast grać dla jednej Drużyny. Zawiści i niezgody nie brakuje, bo to raz tylko postępujemy po ludzku? 

No i ten fragment:  


Skoro jeden mówi: „Ja jestem Pawła”, a drugi: „Ja jestem Apollona”, to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 

Zamiast Pawła dać Rydzyka, zamiast Apollona dać Dziwisza i wszystko pasuje. Kim oni są? Sługami. W cywilistyce skodyfikowano posłańca jako jedynie "przenoszącego oświadczenie woli". I wierni, bez względu na to czy noszą zwykłą łysinę czy piuskę też tylko przenoszą oświadczenie woli Boga. Dziwisz czy Rydzyk mogą jedynie zasiać czy podlewać - nic nie wyrośnie bez Boga. 


Otóż nic nie znaczy ten, który sieje ani ten który podlewa (...) ten który sieje i ten który podlewa stanowią jedno.


I nie ma miejsca na prywatę, na własne szklarnie i spichlerze, które miałyby realizować cele zarządcy, a nie właściciela. Nie piję tylko do zarządców, ale także do pracowników, czyli nas - wiernych. Sami często nakręcamy te podziały, wykluczając daną grupę jako niegodną bycia spadkobiercą Chrystusa, szukając jednej jedynej, nam tylko znanej, formy dojścia do Boga. Jasne, często bunkrują się sami zarządcy, myśląc po ludzku i cielesnemu, i z tego trzeba ich wytrącać, oby tylko w atmosferze autentycznej troski o dobro wspólne. Nie chciałbym, żeby ktoś miał utożsamiać kondycję polskiego Kościoła z tym demotem, w którym przybyli na bitwę Krzyżacy ze zdziwieniem obserwują, jak Polacy już walczą - ze sobą.

Morał z tego też taki, że warto wpaść na mszę w dzień "byle jaki". ;)

0 komentarze: