17 lutego 2011

O różańcu

Przełamałem się i od kilkunastu dni staram się odmawiać codziennie różaniec (chyba że jestem "po spożyciu", wtedy nawet nie śmiem Maryi obrażać) - w regularnym trybie, tuż przed udaniem się spać. I to w wersji rozwiniętej, z odczytaniem konkretnej tajemnicy różańca i krótką kontemplacją z tym związaną. W niektóre dni ferii snute refleksje były naprawdę inspirujące, ale przychodzą i takie wieczory, gdy oczy same się kleją, a poduszka wysyła zalotne spojrzenia i modlitwa to siła woli. Wtedy trafiają do mnie słowa Karola de Foucauld, że modlić się to myśleć o Panu Bogu z miłością. A właściwie to trwać, bo myślenie i projektowanie Boga zbawiennie uniemożliwia w takich chwilach zmęczenie. Czuję większy spokój ducha i doceniam piękno tej prostej modlitwy. Tylko trzeba jej dać szansę, nie rozgnieść jej intelektualnymi kaprysami. 

Josemaria Escriva: Różaniec jest szczególnie ważny dla tych, którzy pracują umysłowo lub studiują. Gdyż owe pozornie monotonne szczebiotanie dzieci do swej Matki w modlitwie do Najświętszej Maryi Panny niszczy wszelki zarodek próżności i pychy.

Podpisuję się. Michał

0 komentarze: